2025-10-23

Turniej Jednego Wiersza to tradycyjnie ostatni dzień Warszawskiej Jesieni Poezji, który ze zrozumiałych względów gromadzi wielu zainteresowanych poetów – okazja prezentacji własnego wiersza publicznie i poddanie go ocenie fachowego jury w kultowym miejscu, jakim jest warszawski Dom Literatury, a także szansa na zdobycie nagrody w formie aplauzu i pieniężnej.

Podczas 53. WJP skład jury turnieju był następujący: Jerzy Jankowski (przewdniczący), Marta Pelinko i Vladan Stamenković.

Turniej podsumował Jerzy Jankowski:

Oto wyniki Otwartego Turnieju Jednego Wiersza, rozegranego w niedzielę na zakończenie Warszawskiej Jesieni Poezji 2025. Na sali Domu Literatury zebrało się ok. 70 osób, z czego 36 wzięło udział w konkursie. Wiersze były przeróżne, od klasycznych liryków, przez wiersze wolne, aż po występy typowo slamowe.
Jury ustaliło werdykt:
  • I miejsce – Joanna Hetman-Krajewska z Warszawy
  • II miejsce- Monika Kosowiec-Placek z Sochaczewa
  • III miejsce – Henryk Kalata z Warszawy
Wyróżnienia finansowe: Anna Czachorowska z Legionowa, Tadeusz Hutkowski z Warszawy/Sochaczewa, Sebastian Marasek ze Skierniewic i Romana Szczuraszkowa z Ostrowa Wielkopolskiego.
Wyróżnienia książkowe (antologia Haliny Poświatowskiej): Maciej Mazur z Warszawy, Szymon Miłuński z Warszawy, Krzysztof Smolarz z Tomaszewa, Paweł Artomiuk z Warszawy.
W jury byli: Marta Pelinko, Vladan Stamenković i niżej podpisany. Konkurs otworzył prezes ZLP Marek Wawrzkiewicz, a nagrody wręczał prezes Oddziału Warszawskiego ZLP Grzegorz Trochimczuk, oczywiście z jurorami.
Gratulujemy wszystkim uczestnikom udziału, a laureatom sukcesu 🙂
Jerzy Jankowski
Lulajże, Polsko (I miejsce), Joanna Hetman-Krajewska
Pochodzę z Polski A,
więc Łomża
miasto z Polski Be,
nie jest w orbicie moich zainteresowań
W Polsce A
chodzimy na suszi, ramen
i popijamy wino i pięknym mineralnym bukiecie i długim finiszu.
Nie jemy placków ziemniaczanych na tanim oleju z Biedronki.
W Polsce A
nasze dzieci chodzą do prywatnych szkół i na japoński.
Będąc nastolatkami, same się okaleczają, by przedłużyć rodzinną tradycję.
Nie mamy czasu. Chyba że na zagłuszanie bólu w weekend do upadłego.
W wigilię zamawiamy katering. Rodzinne lepienie pierogów to strata czasu,
który można przeznaczyć na zarabianie pieniędzy albo fitness.
Na ludzi z Łomży, miasta z Polski Be, patrzymy z niedowierzaniem.
Nie rozumiemy, że można nie mieć za co kupić kartofli na zimę.
Albo wykupić dzieciom obiady w szkole.
Dlaczego nie jedzą ciastek?
Umieramy na te same choroby.
Tylko u nas jest więcej świeckich pogrzebów.
Bo stać nas na wszystko.
Bezkarnie wolno się rozwodzić i samozabijać.
Lulajże, Polsko.